LSJ HR Group to szczecińska firma rekrutacyjna i outsourcingowa z 24-letnim doświadczeniem, specjalizująca się w rekrutacjach dla przemysłu produkcyjnego i logistyki magazynowej oraz w outsourcingu procesowym, pracy tymczasowej i legalizacji zatrudnienia. W regionie Zachodniopomorskim LSJ uchodzi za partnera HR, który stawia na jakość, pełną zgodność z prawem i długofalowe relacje – zarówno z pracodawcami, jak i kandydatami.
O budowaniu odpowiedzialnego, partnerskiego HR, przewagach lokalnego partnera, różnicy między outsourcingiem procesowym a „krzywym outsourcingiem” oraz o tym, jak dane z raportów wynagrodzeń blue-collar przekładają się na decyzje biznesowe, rozmawiamy z Katarzyną Opiekulską-Sozańską, współtwórczynią i liderką LSJ HR Group.
Dlaczego warto przeczytać?
Poznasz konkretne praktyki i KPI w rekrutacjach masowych i specjalistycznych, podejście do etycznego zatrudniania cudzoziemców, kulisy projektów „greenfield” w e-commerce oraz case’y, w których z dostawcy usług HR LSJ staje się partnerem operacyjnym odpowiedzialnym za wynik procesu.
Ilona Miziewicz-Groszczyk: Szczecińska firma rekrutacyjna i outsourcingowa LSJ HR Group, na czele której stoisz istnieje już ponad dwadzieścia lat. Jak udało Ci się nie tylko przetrwać na rynku pełnym światowych rekinów, ale tak rozwinąć firmę, że jest dziś jednym z najbardziej rozpoznawalnych i zaufanych partnerów HR w regionie?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Dwadzieścia cztery lata dokładnie, to długi okres jeśli chodzi o istnienie firmy, a szczególnie działającej na takim polu, jak my. Weźmy bowiem pod uwagę, jak wyglądał rynek HR dwadzieścia lat temu nie tylko w Szczecinie, ale w całej Polsce. Zaryzykuję stwierdzenie, że praktycznie nie istniał.
Nasze początki zatem, to także początki całej branży. Oczywiście zupełnie czymś innym jest wejście na dany rynek korporacji o zasięgu światowym, działającej od wielu lat. My tworzyliśmy wszystko od początku i już wtedy chodziło mi o jakość i o to, by wyprzedzać oczekiwania klientów. Nie jest to zwykły frazes – klient często nie jest świadomy swoich potrzeb oraz możliwości takiego biura, jak nasze. To podejście sprawiło, że LSJ HR Group od ponad dwóch dekad jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i zaufanych partnerów HR w województwie zachodniopomorskim.
Ilona Miziewicz-Groszczyk: Sukces nie przyszedł od razu, jak wyglądała Wasza droga do dzisiejszej pozycji na rynku?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Chyba w żadnej dziedzinie tak to nie działa, że efekty są natychmiastowe. Przeszliśmy całą masę przeobrażeń profilu działalności, w zależności od tego, jacy ludzie w danym momencie byli najbardziej poszukiwani do pracy. Obecnie to przemysł produkcyjny i branża logistyczna są tymi, które wiodą prym pod kątem wakatów do obsadzenia. Dlatego wielu pracodawców kojarzy nas właśnie z tego rodzaju pracownikami, których pozyskujemy w tej chwili najwięcej. Pomimo czasem dużych ilości – na przykład setki osób dla jednego pracodawcy – prowadzimy dokładną selekcję, nasz wybór nigdy nie jest przypadkowy.
Mamy właśnie te dwadzieścia lat doświadczeń, których nie da się zastąpić żadną książką czy kursem. Przeszliśmy wiele zmian w zapisach prawa, zmian także obyczajowych jakie nastąpiły w tym czasie. To wszystko pozwala na odpowiednie przewidywanie i prowadzenie skutecznego procesu rekrutacji. Takiego, po którym pracodawca jest zadowolony z pracownika, a ten drugi ze swojego miejsca pracy. To zawsze musi działać w obie strony.
Ilona Miziewicz-Groszczyk: Jak można pokrótce opisać zakres działań LSJ HR Group?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Dziś kojarzeni jesteśmy głównie z rekrutacjami na stanowiska średniego i wyższego szczebla oraz z ofertami pracy tymczasowej. Oferujemy jednak znacznie więcej: legalizację zatrudnienia, obsługę kadrowo-płacową, szkolenia i konsultacje. W grupie mamy też spółkę specjalizującą się w outsourcingu procesów magazynowych i produkcyjnych.
Ilona Miziewicz-Groszczyk: W jaki sposób buduje się odpowiedzialny i partnerski HR?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Przez lata zbudowałam szeroką sieć kontaktów – od lokalnych, mniejszych przedsiębiorców, przez prezesów dużych spółek, po środowiska akademickie i instytucje okołobiznesowe. To realnie przyspiesza działania: ludzie nas znają, ufają nam i rekomendują. Sieć kontaktów, to sprawa kluczowa. Ale nie chodzi tu o książkę telefoniczną lub notes pełen zapisanych numerów. Liczy się wzajemne zaufanie i doświadczenie, zdobyte we wspólnych przedsięwzięciach – a potem także wzajemnych rekomendacjach.
Druga sprawa to organizowane przez nas eventy tematyczne. Organizujemy konferencję „Szczecin Biznes i HR”, całe cykle wydarzeń, jak choćby Szczecińskie Spotkania HR czy Szczecin Business Executives. Osobiście zasiadam w radach programowych uczelni, w Radzie Rynku Pracy i w Radzie Kobiet, prowadzę Fundację Talent Kariera. Wraz z firmą, rozwijam się właśnie także jako człowiek. Poznaję różne punkty widzenia, inny światopogląd oraz narracje.
Wspólny mianownik? Budowanie nowoczesnego, partnerskiego i odpowiedzialnego HR-u. Szacuję, że około 80% naszych kontraktów pochodzi z poleceń. Nie z kampanii sprzedażowych, tylko z rekomendacji, o których wspomniałam na wstępie – często z kilku niezależnych źródeł. Zdarza się bowiem, że przychodzi ktoś, kto – jak mówi – usłyszał o nas od znajomego przedsiębiorcy. A potem zadzwonił do innego, aby potwierdzić prawdziwość i niezależność opinii.
Ilona Miziewicz-Groszczyk: Czy Waszym klientem możemy też nazwać kogoś szukającego pracy? Czy tu również działa zasada rekomendacji?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Tutaj działa ta sama zasada. Ludzie przychodzący ze swoim CV w ręku najczęściej mają kogoś znajomego, kto za naszym pośrednictwem pracę już znalazł. W ten sposób szybko rozrasta się liczba kandydatów do pracy w naszej bazie i dlatego w szybkim czasie możemy odpowiedzieć na zapotrzebowanie pracodawcy. Naszą ideą przewodnią jest przy tym dbanie o interes i dobro obu stron. Nie tylko zależy nam na zadowoleniu pracodawcy, ale także pracownika. Dlatego wszystko jest u nas w pełni transparentne i klarowne.
W efekcie takiego podejścia pracodawca ma nie tylko dobrego pracownika, ale jednocześnie człowieka spokojnego o swój byt i o to, że wszystko załatwione jest jak należy. Nie muszę chyba tłumaczyć jak wielkie znaczenie ma taki stan ducha jeśli ktoś na przykład przyjechał do nas z dalekiego kraju.
Dlaczego lokalny partner ma dziś przewagę?
Ilona Miziewicz-Groszczyk: W erze globalnych korporacji – również HR – dlaczego warto postawić na lokalnego partnera jakim jest LSJ?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Znamy realia polskiego rynku, a szczególnie zachodniopomorskiego, bo jesteśmy jego częścią od ponad 20 lat. Współpracujemy z dyrektorami szkół, mamy sprawdzone źródła kandydatów, jak i bazę pełną nazwisk, często już zweryfikowanych także pracą za pośrednictwem LSJ. Pewnych rzeczy nie da się zrobić nie będąc częścią danego rynku, nie znając jego specyfiki. Dużą rolę odgrywa też moja osobista aktywność. Jest mnie „pełno” w środowisku – dzielę się wiedzą, wspieram, łączę ludzi i perspektywy. To sprawia, że zyskałam rozpoznawalność w branży popartą zaufaniem.
Tak sobie myślę, że sama – gdybym miała powierzyć komuś tak ważne zadanie jak skompletowanie załogi do mojej firmy lub odwrotnie – znalezienie dla mnie pracy – to zaufałabym tylko komuś doświadczonemu, z odpowiednią marką. Dziś LSJ taką marką jest, a dwadzieścia lat działalności mówią same za siebie. Mamy przy tym stabilny zespół rekrutacyjny i administracyjny do projektów masowych – jesteśmy gotowi do ich podjęcia od zaraz. Nie szukamy oszczędności kombinując, idąc na skróty, bo wiemy, że dobra praca wymaga zasad i nakładów.
Firmy, które wybierają jakość i – mówiąc wprost – pełną zgodność z przepisami – wybierają LSJ HR Group jako gwaranta tych idei. Zdarza się, że potem – obserwując kłopoty innych pracodawców którzy gdzieś próbowali na siłę zaoszczędzić – dziękują nam za taką transparentność.
Specjalizacja i sukcesy
Ilona Miziewicz-Groszczyk: Jakie rekrutacje zdarzają się najczęściej?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Realizujemy projekty rekrutacyjne i outsourcingowe przede wszystkim dla przemysłu produkcyjnego i logistyki magazynowej. Szczególnie wymagające – i satysfakcjonujące – są projekty zwane „greenfield”. Czyli takie, które powstają od całkowitych podstaw na dosłownie pustym polu. Pamiętam takie wdrożenie dla dużej firmy z branży e-commerce, gdzie zatrudnialiśmy po 100 osób tygodniowo, a łącznie przez cały proces przeszło tysiące pracowników. Skala połączona z dbałością o detal – to nasza specjalność.
Kiedy indziej zgłosiła się do nas znana niemiecka firma, planująca pod Szczecinem postawienie magazynu o znacznej wielkości. Zaczęliśmy od rekrutacji na stanowiska średniego i wyższego szczebla, a szybko przeszliśmy do pełnego outsourcingu procesów magazynowych. To klient zaproponował rozszerzenie współpracy – docenił skuteczność i rzetelność operacyjną. I tak, z dostawcy staliśmy się partnerem biznesowym. Coraz częściej prowadzimy też projekty międzynarodowe. Przez kilkanaście lat rekrutowaliśmy tysiące osób do branży hotelarskiej w Wielkiej Brytanii.
Ostatnio zrealizowaliśmy wymagające rekrutacje dla energetyki wiatrowej w Skandynawii – do fabryk komponentów branży offshorowej. Czterostopniowy proces selekcji, weryfikacja kwalifikacji i postaw kandydatów. Efekt? Kompletna obsada, zerowa rotacja a finalnie – bardzo zadowolony klient. Dla nas to ważne: nie tylko „dowieźliśmy ludzi”, ale zbudowaliśmy stabilny, zgrany zespół.
Outsourcing procesowy vs. „krzywy outsourcing”
Ilona Miziewicz-Groszczyk: Na czym polega outsourcing procesowy w LSJ i czym jest „krzywy outsourcing”?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Outsourcing procesowy to przekazanie partnerowi, czyli nam, pełnej odpowiedzialności za określony proces biznesowy: organizację pracy, zarządzanie personelem, wyniki, raportowanie. To coś więcej niż „wynajmowanie ludzi” – ustalamy cele, KPI (kluczowe wskaźniki efektywności) i standardy jakości. W logistyce to np. kompletacja zamówień, obsługa magazynu, kontrola zapasów czy wręcz prowadzenie centrum dystrybucyjnego. „Krzywy outsourcing” jest niepełną wersją tego modelu współpracy. Dostawca formalnie zatrudnia ludzi, ale nie zarządza procesem, nie odpowiada za wyniki i nie ma realnej kadry nadzorującej.
W praktyce pracownicy wykonują polecenia menedżerów firmy zlecającej – jak w leasingu pracowniczym – a pseudo-outsourcer wystawia faktury i prowadzi papiery. Prawo się zaostrza, kontrole się nasilają, a kary za pozorny outsourcing rosną – dlatego wiele takich podmiotów przechodzi na działalność agencji pracy tymczasowej. To dobre zjawisko w tym kontekście. Jednym z powodów, dla których firmy wybierały outsourcing, była mobilność pracowników zagranicznych.
W agencji pracy tymczasowej każda zmiana pracodawcy-użytkownika wymaga zgłoszenia i zgody urzędu wojewódzkiego (średnio trwa to ok. miesiąca; wyjątkiem są obywatele Ukrainy). W modelu outsourcingowym pracownik jest zatrudniony przez firmę świadczącą usługę, więc może z dnia na dzień zmienić lokalizację pracy – bez biurokratycznych opóźnień.
Rynek: dużo podmiotów, jeszcze więcej odpowiedzialności
Ilona Miziewicz-Groszczyk: Czy w Polsce jest dużo firm outsourcingowych i agencji pracy?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Nie ma rejestru firm outsourcingowych, za to jest kilka tysięcy zarejestrowanych agencji pracy. Co roku powstają tysiące nowych i mniej więcej tyle samo znika z rynku. Wiele z nich ma kapitał wschodni – to dowód, jak zróżnicowany jest ten rynek. To trudny biznes, jeśli pod tym kątem chcemy spojrzeć na tego rodzaju działalność. Wymaga znajomości prawa, procedur, rzetelności, etyki i – paradoksalnie – „nieelastyczności” w przestrzeganiu przepisów oraz czujności, gdy ktoś chce coś właśnie, dosłownie naciągnąć.
Część firm traktuje to bowiem dość lekko. Zdarza się, że cudzoziemcy pojawiają się w pracy bez umów i dokumentów legalizacyjnych. Przez jakiś czas „jakoś to działa”, aż do pierwszej poważnej kontroli. My stoimy na straży pełnej zgodności działań z prawem, żadne zaniedbania czy kombinacje nie wchodzą u nas w grę.
Ilona Miziewicz-Groszczyk: Stosunkowo często słyszymy o aferach związanych z zatrudnionymi pracownikami szczególnie z zagranicy?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Niestety tak, a te przykłady są bolesne. Niedawno trafiła do nas grupa Filipińczyków zatrudnionych przez lokalną agencję. Jedna kobieta trafiła do szpitala – wtedy wyszło, że mimo potrąceń z wypłaty, jej składki ZUS nie były odprowadzane. Problem dotyczył również setek innych osób. Presję kosztową można zrozumieć. Łamania prawa i etyki – nie. My mamy pełną świadomość, że zarówno pracodawca, jak i pracownik to przede wszystkim człowiek.
Czasem słyszę: „To sprawa agencji”. Nie – to także sprawa zlecającego. Trudno mi wierzyć, że ten nie wiedział co robi. Każda firma korzystająca z outsourcingu czy pracy tymczasowej współtworzy rynek. Akceptując dumpingowe stawki, de facto współuczestniczy w procederze, który szkodzi pracownikom, uczciwym firmom i całej gospodarce.
Ilona Miziewicz-Groszczyk: Rynek pracy zdaje się ostatnio mocno zmieniać…
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Przede wszystkim rynek pracy w Polsce się kurczy – co roku ubywa ok. 150 tys. osób w wieku produkcyjnym. Mamy bardzo niskie bezrobocie na tle całej Europy, więc będziemy coraz bardziej zależni od pracowników z zagranicy: dziś głównie z Ukrainy, Azji i Ameryki Południowej. Inne kraje też o nich konkurują. Jeśli nie zapewnimy uczciwych warunków, wybiorą miejsca, gdzie traktuje się ich – na przykład – z większym szacunkiem. Opinia o kraju pracodawcy idzie bowiem głęboko w świat. Stąd mój apel do firm: liczcie dokładnie, ale etycznie.
Pamiętajcie także, że tanie rozwiązania często kończą się ogromnymi kosztami, czy przestojem w pracy – zwłaszcza gdy w grę wchodzą ludzie i ich prawa. Jeśli wybierzecie niewłaściwą agencję, oszukacie w ten sposób nie tylko pracowników, ale i siebie samych. Jedna niezadowolona osoba opinię o firmie przekaże co najmniej dziesięciu następnym, które potem poinformują kolejne sto osób.
Raporty i analizy: dane, które realnie pomagają
Ilona Miziewicz-Groszczyk: Analizujecie na bieżąco sytuacje rynkową w jakiś szczególny sposób?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Od kilku lat prowadzimy badanie wynagrodzeń pracowników fizycznych (tzw. blue collar czyli niebieskie kołnierzyki) – to największy segment zatrudnienia w regionie. Raport stał się rozpoznawalnym punktem odniesienia dla lokalnych firm: rzetelnie porównują na jego podstawie poziomy płac i praktyki HR. Nasz zespół analityków zbiera dane anonimowo i bardzo skrupulatnie. Oprócz stawek analizujemy retencję, rotację, benefity, podwyżki i dynamikę zatrudnienia. Dzięki temu pokazujemy nie tylko liczby, ale i realne trendy.
W tegorocznej edycji udział wzięło blisko 50 średnich i dużych firm z Pomorza Zachodniego. Wyniki najpierw trafiają do uczestników – to dla nich praktyczne narzędzie do oceny pozycji rynkowej i twarda podstawa rozmów budżetowych. Jesteśmy dumni ze współpracy z Cushman & Wakefield, a nad rzetelnością pod względem naukowym ponownie czuwa prof. Aneta Zelek. Najnowszy raport powstał dwóch wersjach: polskiej i angielskiej – aby ułatwić pracę firmom międzynarodowym. Poza raportem dot. pracowników fizycznych tworzymy też analizy wynagrodzeń i trendów dla stanowisk średniego i wyższego szczebla w firmach produkcyjnych, logistycznych i magazynowych.
Chcemy, by nasze materiały były narzędziem do strategicznego planowania HR – z danymi, ale i z kontekstem. Firmy uczestniczące w badaniu „blue collar” już mają gotowy dokument u siebie, a w listopadzie będzie ogólnodostępny. Wierzymy, że dzielenie się wiedzą wzmacnia cały rynek i konsoliduje go.
Szkolenia i doradztwo: nie „miękki dodatek”, tylko twarda konieczność
Ilona Miziewicz-Groszczyk: Dlaczego LSJ rozwinęło działalność o szkolenia i doradztwo HR?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: Od ponad dwóch dekad wspieramy firmy w rekrutacjach jako takich. W 2008 r. zrozumieliśmy, że samo zatrudnienie to za mało – dlatego rozwinęliśmy szkolenia: od technicznych, po sprzedażowe i liderskie, programy rozwojowe i integracyjne. Pracujemy głównie z produkcją i logistyką, ale też z samorządami i instytucjami publicznymi. Wszędzie widzimy to samo: organizacje potrzebują nie tylko menedżerów, ale także liderów.
Wiele awansów odbywa się bez realnego wsparcia. A awans to dopiero początek drogi: nowy lider spotyka zespół z innym rytmem pracy, innymi oczekiwaniami i wartościami. Bez narzędzi komunikacji, motywowania i przywództwa – nawet najlepszy specjalista może się pogubić.
Dlatego powtarzam: szkolenia to nie benefit, tylko konieczność. Dobrze przygotowany menedżer to mniej napięć, większe zaangażowanie i lepsze wyniki całego zespołu. Organizujemy szkolenia także z negocjacji, sprzedaży – z uznanymi trenerami, którzy są po prostu skuteczni. Nie obiecujemy „efektu wow” już po kilku godzinach kursu. Interesują nas zmiany, które widać w codziennej pracy, a te wymagają nakładów pracy wykładowcy, słuchacza, a także czasu.
Rozumiemy też budżety. Pomagamy w pozyskaniu dofinansowań, znamy ścieżki finansowania i prowadzimy klienta przez cały ten proces – od pomysłu po rozliczenie projektu.
Nad tym wszystkim mamy na względzie technologię, w tym AI, zmieniającą rynek szybciej niż kiedykolwiek. Jedno się nie zmienia: to osoba lidera jest w tym wszystkim najważniejsza – dlatego musi się szkolić, szkolić i jeszcze raz szkolić.
Zakończenie: Apel do biznesu
Ilona Miziewicz-Groszczyk: Czy nie za bardzo stajesz po stronie pracownika a nie pracodawcy?
Katarzyna Opiekulska-Sozańska: „Rynek jest dziś trudny, pracownicy roszczeniowi i niewielki jest wybór” – często słyszę od przedstawicieli biznesu, mówiąc ogólnie. Ja odpowiadam na to tak: potencjalni pracownicy są – ale wygrywa nie ten, kto tylko „zdobędzie ręce do pracy”, lecz ten, kto potrafi także o nie mądrze zadbać. Ja dbam zarówno o potencjalnego pracownika, który uczestniczy w procesie rekrutacji, jak i o pracodawców.
Rozumiem podejście tych ostatnich, ale także fakt, że pracownik to człowiek, który także ocenia swoje miejsce pracy, swoje możliwości rozwoju i to, jak jest traktowany. To się dzieje każdego dnia w każdej firmie, Rozumiejąc to i wychodząc temu naprzeciw, nie zostaniemy zaskoczeni przez żadną ze stron.
Pracodawcom mogę powiedzieć tak: jeśli naprawdę chcecie ograniczyć rotację, musicie inwestować w jakość – w uczciwe warunki, partnerską współpracę i kompetentnych dostawców. Rekrutacja, kadry, legalizacja, codzienna opieka – to nie są koszty „znikąd”. To ciężka praca specjalistów, którzy muszą być dobrze wynagradzani, by mogli dobrze wykonywać swoją robotę. Słyszę na to często, że budżety są dziś napięte. Policzcie jednak koszt bylejakości: ponowne rekrutacje, przestoje, rotacje spadek morale. Wartość tego ostatniego może być decydująca. Kto tanio płaci, ten – i to w najlepszym wypadku – dwa razy płaci. Dlatego apeluję:
- Dbajcie o ludzi, bo oni tworzą waszą firmę tak samo, jak wy,
- Wymagajcie jakości i przestrzegania prawa – również od partnerów, w tym agencji pracy,
- Płaćcie za kompetencje, bo tylko kompetentny, doświadczony parter zagwarantuje odpowiedni rezultat.
Na końcu zawsze wybieramy między „tanim dziś” a „pewnym jutrem”. My w LSJ HR Group od lat wybieramy jutro. Bo w biznesie – tak jak w życiu – uczciwość i jakość zawsze się zwracają.
Rozmawiała: Ilona Miziewicz-Groszczyk redaktorka naczelna „Logistyka 360”
Ilona Miziewicz-Groszczyk
redaktor naczelna
e-mail: ilona@logistyka360.pl
tel: 539 039 900
wywiad ukazał się w czasopiśmie „Logistyka360” nr 2/2025





