Proces robotyzacji w Polsce nieco zwolnił, ale ciągle utrzymuje solidne tempo – wynika z raportu Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR). Mimo że w 2022 r. zainstalowano nad Wisłą o 13 proc. mniej nowych robotów przemysłowych niż rok wcześniej to automatyzacja produkcji w ostatnich 5 latach utrzymała dwucyfrowe tempo. Co to może oznaczać dla rodzimego przemysłu?
Zdaniem ekspertów z IFR, Polska automatyzuje się szczególnie w takich sektorach jak przemysł samochodowy, tworzyw sztucznych, chemiczny, metalowy i elektroniczny. Pod względem liczby zainstalowanych robotów w skali roku, jesteśmy na 16. miejscu na świecie. Niby nieźle, ale wciąż mało, jeśli wziąć pod uwagę krajowy potencjał do instalacji i tempo robotyzacji w bardziej rozwiniętych gospodarkach.
Lekka zadyszka
W Polsce w 2022 r. zainstalowano 3082 nowych robotów. To 13 proc. mniej niż rok wcześniej (rekordowe 3532 sztuki). Nie zmienia to faktu, że średni roczny wskaźnik wzrostu od 2017 roku wyniósł solidne 10 proc. Co ciekawe, przemysł metalowy i maszynowy z 599 jednostkami zainstalowanymi w minionym roku prześcignął dotychczasowego lidera, czyli przemysł samochodowy, który zanotował spadek o 32 proc. (581 robotów).
Czy to dobry wynik? Tutaj z pomocą przychodzą statystyki IFR z sąsiednich krajów. I tak, nasz największy partner gospodarczy, Niemcy, może pochwalić się wynikiem na poziomie 25,6 tys. nowych instalacji w 2022 r., jednak trzeba zaznaczyć, że jest to światowa czołówka. Przykładowo Czesi z 2794 zainstalowanymi jednostkami znaleźli się tuż za naszymi plecami. W statystyce tej wyprzedziliśmy takie państwa jak Niderlandy, Wielką Brytanię czy Austrię.
– W liczbach bezwzględnych jest nieźle, ale jeśli je nałożymy na wielkość gospodarki i tzw. gęstość robotyzacji, czyli liczbę robotów na 10 tys. pracowników zatrudnionych w przemyśle, jesteśmy daleko w tyle nie tylko za światową czołówką, ale i Czechami, którzy są liderem „nowej Unii”. I te kraje, które są przed nami, niestety nam uciekają – zaznacza Jakub Stec, dyrektor sprzedaży biznesu Robotyki ABB w Polsce.
Pogoń za zachodem
W 2022 roku ogólna liczba działających robotów w Polsce została oszacowana na 22742 jednostki, co oznacza wzrost o 12 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Sam przemysł samochodowy stanowił ⅓ tej liczby (7395 jednostek). Dynamikę inwestycji – ale i efekt niskiej bazy – dobrze obrazuje statystyka z 2012 roku, gdy nad Wisłą zainstalowanych było zaledwie 4590 robotów przemysłowych. A jak wypadamy w porównaniu ze wspomnianymi wcześniej Niemcami i Czechami? W pierwszym przypadku dzieli nas przepaść: prawie 260 tys. jednostek. Jeżeli chodzi zaś o naszych południowych sąsiadów, to ich przewaga jest niewielka i wynosi około 3 tys. robotów (25006). To jednak kraj ponad 3 razy mniejszy od Polski.
W 2022 w Polsce gęstość robotyzacji wyniosła 71 jednostek. To zdecydowanie poniżej średniej światowej, która wynosi 151. Liderem od lat w tej kategorii jest przemysł motoryzacyjny, w którym w 2022 roku mieliśmy 259 robotów na 10 tys. pracowników, Dla porównania w 2017 r. było to 143 roboty (średnioroczny wzrost wynosi więc 13 proc.). Nie zmienia to faktu, że w minionym roku zabrakło jednej, dużej robotycznej inwestycji, do których polska branża motoryzacyjna przyzwyczajała nas w ostatnich latach.
W przemyśle ogólnym odnotowano jeszcze większy wzrost — średnio o 19 proc. rocznie od 2017 do 2022 roku. Tutaj z kolei pracują 52 roboty na 10 tys. pracowników. Do Niemców nie ma co nas porównywać (415 roboty), ale wypadamy też znacznie gorzej niż Czesi (189).
– Przemysł motoryzacyjny w Polsce, w przeciwieństwie np. do Słowacji, jest zdominowany przez poddostawców dla producentów OEM, stąd też wciąż porównywalnie niska gęstość robotyzacji. Swoje do zrobienia mają też małe i średnie przedsiębiorstwa, które jak dotąd w mniejszym stopniu angażowały się w proces robotyzacji. W ich przypadku roboty mogą z powodzeniem zastąpić dedykowane maszyny, zwiększając elastyczność. Dla małych i średnich firm robotyzacja to poprawa jakości i inwestycja w powtarzalność produkcji, czyli kluczowe czynniki w kontekście zachowania konkurencyjności – tłumaczy Jakub Stec.
Obiecująca perspektywa
Eksperci odpowiedzialni za opracowanie raportu zwracają uwagę na fakt, że mimo nienajlepszych nastrojów w polskiej gospodarce, ważni klienci z sektora robotów, jak przemysł chemiczny, farmaceutyczny czy maszynowy, nadal podchodzą do sytuacji z optymizmem i kontynuują inwestycje. Dodatkowym czynnikiem napędzającym popyt byłyby środki z Europejskiego Funduszu Odbudowy. Według IFR, bieżący rok raczej będzie charakteryzował się stabilizacją, ale istnieje duże prawdopodobieństwo znaczącego wzrostu w kolejnych latach.
– Polska stoi przed wyzwaniem podniesienia poziomu robotyzacji i cyfryzacji do standardów europejskich. Wiele rzeczy zrobiono źle, np. program dotacji dla branży pozostaje nieefektywny. W Polsce nigdy też nie było odgórnych, przemyślanych planów robotyzacji. Jednak dzięki inicjatywom takim jak ulgi podatkowe czy wsparcie w ramach Krajowego Planu Odbudowy, mamy realną szansę przyspieszenia tego procesu. Przy zmieniającym się otoczeniu rynkowym i geopolitycznym, inwestowanie w technologie Przemysłu 4.0 staje koniecznością – uważa ekspert ABB.
Wydaje się, że jesteśmy w punkcie zwrotnym. Czy potrafimy wykorzystać szanse, jakie stawia przed nami technologiczny postęp i zmiany w globalnych łańcuchach dostaw, czy też będziemy obserwować, jak inne kraje przeskakują nas w wyścigu do przyszłości?
źródło: ABB